Książka, która zajęła mi raptem kilka wieczorów. Napisana prostym, przystępnym, aczkolwiek działającym na wyobraźnie językiem. Autor przedstawia czarne dziury jako obiekty, które przyczyniły się do takiego a nie innego rozwoju Wszechświata. Czytanie tej książki przyprawia odbiorcę o dreszczyk. Mnie jednym słowem zauroczyła.
Pozwolę sobie zacytować fragment książki (ucięty ze względu na jego długość) opisujący podróż fotonów przez wszechświat. Czytając go uświadamiamym sobie, że podobnie jest przecież za każdym razem kiedy kierujemy teleskop w niebo. No może w trochę mniejszej skali ale mimo wszystko obrazuje to te olbrzymią wielkość Wszechświata.
Przeczytajcie zresztą sami:
Trzeba było kolejnych 490 milionów lat, żeby nasze cząstki dotarły do Grupy Lokalnej, zbieraniny wszelkich galaktyk. Są wśród nich duże, takie jak Andromeda i Droga Mleczna, ale są i małe, jak galaktyki karłowate Wieloryba, Pegaza, Pieca i Feniksa. Nic szczególnego, miejsce, jakich wiele, wszystkiego może kilka bilionów gwiazd.
Na Ziemi nastawały i przemijały kolejne wielkie epoki w rozwoju życia. Już od ponad sześćdziesięciu milionów lat nie widywano tu dinozaurów...
...Kilkadziesiąt lat później fotony przemierzały już peryferie Układu Słonecznego. Z chwilą gdy przedarły się przez magnetyczną skórę heliopauzy – gdzie kończą się wpływy Słońca, ustępując miejsca przestrzeni międzygwiezdnej – zostały im ledwie godziny drogi. Wreszcie, jak gdyby odgrywały z góry zaplanowaną rolę w jakiejś wielkiej kosmicznej tragedii, trafiły wprost do wnętrza tuby, której średnica, równa 120 centymetrów, stanowi nie więcej jak 0,0000000000000000001 procent średnicy Drogi Mlecznej…
KSIĄŻKA:
Autor: Caleb Scharf
Tytuł: Silniki grawitacji. Jak czarne dziury rządzą galaktykami i gwiazdami
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.
z serii: Na ścieżkach nauki.
Ilość stron: 280
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz